2012-04-20

IN MOURNING. THE WEIGHT OF OCEANS.


Jaki jest "The Weight of Oceans"? Wystarczy spojrzeć na okładkę. Na pierwszy rzut oka jest bardzo fajnie - ocean, potworośmiornia, noc... Ale już pobieżna analiza obrazka pokazuję, iż nie jest tak różowo jak się wydaje. Sam sięgnąłem po ten krążek, bo:

  • mam słabość do oceanicznych i ośmiorniczych klimatów + fuck boje się głębokości
  • dwa - dostał wysoką ocenę oraz rekomendację ze strony MetalSucks
Szczerze mówiąc dziwie się tak bardzo pozytywnej opinii u Amerykanów... Porównanie do Opeth? Jak dla mnie to zupełnie, zupełnie nie ta liga. Kompozycyjnie, melodyjnie, wokalnie - nic tutaj nie dorasta do pięt wytworom Akerfeldta. Ciężko to ująć, ale najnowsza płyta In Mourning jest dla mnie... "prawie". Melodie są "prawie" zajebiste, growle, aranżacje, czy riffy - tak samo. Czyni to album "prawie" dobrym, czyli w konsekwencji niczym nie wyróżniającym się z tłumu. Napewno nie "The Weight of Oceans is one of those albums that is both heavy and soothing, expansive and intimate, traditional and experimental." za: MS

A szkoda, bo miałem ochotę na porządny progresywny death metal (jak też określa zespół "w żałobie" wiki)... Album ma swoje momenty, jak zaśpiewany Celestial Tear czy dwie ostatnie kompozycje, które zdecydowanie wyróżniają się na tle innych. Ale to jeszcze zdecydowanie za mało.

5/10 i zaduma, dlaczego akurat ten zespół jest bardziej promowany niż dziesiątki innych, ciekawszych... Bo nie każdy słucha. Zdecydowana większość przekona się, gdy autorytet powie że jest dobrze. OdiProVulg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz